Parę dni później poinformowałyśmy o naszych zamiarach
rodziców. Na początku byli do tego nastawienie dość sceptycznie ale w końcu
dali się przekonać, że to dobry pomysł i pomogli nam w załatwieniu mieszkania.
Gdy to już było załatwione siedziałam w swoim pokoju i myślałam nad tym co
będzie dalej. Jasne, przeprowadzka do Londynu była moim marzeniem od bardzo
dawna i teraz miało się to spełnić. No ale pojedziemy tam i co dalej? Kasy
miałyśmy mnóstwo ale nawet i taka suma kiedyś się skończy. W dalekiej
przyszłości ale jednak. I nagle coś przyszło mi do głowy. Trochę dziwiłam się,
że dopiero teraz ale nie myślałam o tym od dawna. Od dziecka, razem z
dziewczynami, chodziłam do szkoły tanecznej. I nadal to robimy ale tylko tej
niedaleko szkoły. Trenerka już dawno chciała wysłać nas gdzieś wyżej ale było
to drogie a u mnie w domu się nie przelewało i dobrze o tym wiedziałam.
Dziewczyny miały trochę lepiej ale też nie było możliwości na tak drogie
szkoły. Teraz jednak mogłyśmy sobie na to pozwolić. Jak najprędzej znalazłam
laptopa i wyszukałam szkoły tańca w Londynie. Następnie zrobiłam sobie ich spis
i wysłałam mailem do naszej trenerki. Nie spodziewałam się odpowiedzi tak
szybko ale najwidoczniej siedziała akurat na komputerze. Napisała, że na
następnym treningu wszystko ustalimy, ostatnim treningu na jaki tutaj pójdziemy,
który miał się odbyć dzisiaj po południu. Do czasu wyjścia siedziałam na twitterze. Na treningu ustaliłyśmy wszystko co tyczyło
się zmiany szkoły. Dziewczyny od razu zgodziły się na dołączenie do londyńskiej
grupy. Trenerka dobrze znała nasze możliwości i już zdążyła wszystko załatwić w
jednej z najlepszych szkół w Londynie. Bardzo się z tego cieszyłyśmy, jednak
pod koniec treningu łzy same zaczęły nam spływać po policzkach. Tańczyłyśmy
tutaj już kilka lat i byłyśmy bardzo zżyte z dziewczynami z ekipy. Ale to było
nasza szansa i musiałyśmy ją wykorzystać. Po powrocie do domu, dowiedziałam
się, że większość formalności związanych z wyjazdem jest już załatwiona.
Samolot miałyśmy za dwa dni. Nie pozostało mi nic innego jak zacząć się
pakować. Postanowiłam, że wezmę to co najpotrzebniejsza a resztę wyślą mi
rodzice.
-2 dni później-
Siedziałam w samolocie, zatracona w swoich myślach. Niedługo
mieliśmy lądować a mnie nagle dopadły wątpliwości. Czy na pewno dobrze robimy?
Czy nasza decyzja nie była zbyt pochopna? Podobno te spontaniczne postanowienia
są najlepsze, ale chyba niektóre rzeczy powinno się lepiej przemyśleć, prawda?
Ale cóż, teraz nie było już odwrotu. W końcu wylądowaliśmy. I ponure myśli
momentalnie wyparowały z mojej głowy. W drodze do naszego nowego mieszkania
rozmawiałyśmy ożywione perspektywą tego co może się tu przydarzyć. Mieszkanie
nie było jakieś specjalnie wielkie, ale jak dla nas zupełnie wystarczające.
Spory salon, kuchnia, łazienka, trzy sypialnie i balkon. Chwilowo przypominało
trochę pokój, w którym mieszkałyśmy w Las Vegas ale to się szybko miało
zmienić. W końcu każda pewnie coś dokupi i w ogóle. Moja sypialnie była w
kolorach moreli i bladej czerwieni. Pośrodku stało spore łóżko, na jednej
ścianie znajdowało się wielkie okno z bardzo szerokim parapetem, na którym bez
problemu zmieści się koc i kilka poduszek, przy innym oknie, znajdującym się na
przeciwko łóżka, stało biurko, a wzdłuż ostatniej ściany stała sporej
wielkości, mahoniowa szafa, a obok niej toaletka dopasowana kolorem. Niemal od
razu poczułam się tutaj swobodnie. Wzięłam jedna z walizek i wzięłam koc i małą
poduszkę, które przywiozłam ze sobą. Następnego dnia miałyśmy iść z
dziewczynami i kupić wszystkie potrzebne nam rzeczy. Meble wybierałyśmy same i
zleciłyśmy ich przywóz i montaż specjalnej ekipie ale stwierdziłyśmy, że inne
niezbędne nam rzeczy pójdziemy kupić same. Tak więc rzuciłam rzeczy na łóżko i
ponownie sięgnęłam do walizek. Wyjęłam z niej piżamę i poszłam sprawdzić czy
któraś z dziewczyn zajęła już łazienkę. Na szczęście była wolna, więc szybko
wyszykowałam się do spania.
- kilka dni później-
Powoli aklimatyzowałyśmy się już w Londynie. Zdążyłyśmy już
urządzić nasze mieszkanie. Dzisiaj miałyśmy iść na swój pierwszy trening. Strasznie
się denerwowałam. W końcu to już nie miała być jakaś szkoła tylko prawdziwa
drużyna taneczna. I na dodatek jedna z najlepszych w Londynie. Strasznie się
zdziwiłam, gdy okazało się, że mnie przyjęli. Czasem słyszałam, że jestem dobra
ale nigdy nie sądziłam, że aż tak. Zbierałam szybko najpotrzebniejsze rzeczy i
przeszłam do salonu. Tam czekała już na mnie Naomi a po kilku minutach
dołączyła Nicole. W drodze do szkoły tańca, w której miałyśmy mieć próby,
rozmawiałyśmy o tym jak to może wyglądać. Każda z nas strasznie się
denerwowała.
Na miejscu okazało się, że zupełnie nie było czym. Nasza
nowa trenerka była bardzo miła i szybko przedstawiła nam plan treningów. Miały
się one odbywać trzy razy w tygodniu, we wtorki, czwartki i soboty. Później
przedstawiła nam pozostałych członków ekipy. Niemal wszyscy od razu przywitali
nas tam z entuzjazmem. Jako pierwsza podeszła dość niska, ognistoruda
dziewczyna o imieniu Jasmin. Niemal od razu ją polubiłam, była pełna pozytywnej
energii. Po niej podeszła średniego wzrostu, brunetka, której na imię było
Emma. Kolejna była blondynka, trochę zarozumiała- Amy. Jako ostatnia z
dziewczyn podeszła Jade, czarnoskóra, brązowowłosa, wysoka i naprawdę
sympatyczna. Później zaczęli się nam przedstawiać chłopcy. Na początku
wyglądali na trochę speszonych ale szybko znaleźliśmy wspólny język.
Najśmielszy okazał się Billy, który podszedł do nas jako pierwszy. Był wysoki,
miał ciemne włosy i był naprawdę przystojny. Potem był czarnoskóry Dominic,
który był naprawdę zabawny. Następnie byli Simon, Seth, Jack, Jamie i Cai. Tego
dnia nie trenowaliśmy, miałyśmy się po prostu zaznajomić i przyzwyczaić do
nowej drużyny. Trzeba przyznać, że naprawdę dobrze się z nimi gadało,
przynajmniej z większością.
Gdy już wracałyśmy powiedziałam dziewczyną, że pójdę jeszcze
chwilę pochodzić po mieście. Przeszłam się po kilku sklepach i nawet nie
zauważyłam jak zleciał mi dzień. Gdy postanowiłam wracać był już wieczór a ja
miałam spory kawałek. Po kilku minutach marszu zauważyłam, że mogę przejść
przez park, skracając sobie drogę. Chwilę się zawahałam ale w końcu naprawdę
musiałam być szybko w domu. Alejki były całkiem nieźle oświetlone i
przechadzało się tamtędy całkiem sporo par, więc przestałam się przejmować. Szłam
szybko w stronę drugiego wyjścia, gdy nagle latarnie wokół mnie zgasły. Nie
ukrywam, trochę się wystraszyłam. Przyspieszyłam trochę i nagle straciłam
równowagę, upadając. Zaklęłam pod nosem i spróbowałam się pozbierać, co nie
wychodziło mi najlepiej, bo strasznie bolała mnie noga. Powoli wstałam i
podeszłam, utykając, do stojącej niedaleko ławki. Usiadałam na niej i dotknęłam
kostki. Nagle usłyszałam czyjeś kroki a po chwili też głosy. Momentalnie po
moich plecach przebiegły dreszcze. Chciałam jak najszybciej wstać i pobiec do
domu ale niestety nie pozwalał mi na to ból w kostce. Nieznajomi zbliżali się i
potrafiłam już odróżnić, że jest to dwóch chłopaków. Po kolejnej chwili mogłam
już zauważyć w ciemnościach niewyraźne postacie. Skuliłam się na ławce i miałam
nadzieję, że mnie nie zauważą. O dziwo, tak się właśnie stało. Przeszli obok
mnie i nie zwrócili na mnie żadnej uwagi. Podziękowałam za to w duchu.
Nieznajomi przeszli kilka kroków i przystanęli przy małym jeziorku, które się w
owym miejscu znajdowało. Serce znów zaczęło mi bić szybciej ze strachu ale
zupełnie nie było ku temu powodu. Oni nadal nie widzieli, że tam jestem. Stali
na tyle blisko mnie, że mimo iż nie chciałam, słyszałam wszystko co mówili.
- Nie masz czasem tego wszystkiego dość?- spytał wyższy z
chłopaków.
- Zależy co masz na myśli.
- To wszystko, ogólnie. Że nie możemy być do końca sobą, że
stale musimy coś ukrywać.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.- odpowiedział ten niższy. Daj
już nic nie mówili. Stali tak tylko, patrząc przed siebie. A ja nadal nie
mogłam ruszyć się z ławki, chociaż bardzo chciałam. I nie mogłam pozbyć się
wrażenia, że znam głosy tych kolesi. Po chwili ten wyższy objął tego drugiego a
on wtulił się w niego. Teraz to już naprawdę chciałam pobiec do domu. Nie
dlatego, że to mi przeszkadzało, lecz dlatego, że to była ich chwila i mnie tam
nie powinno być. Ponownie dotknęłam swojej nogi. Teraz bolało trochę mniej,
więc spróbowałam wstać. W końcu mi się to udało i powoli, tak by mnie nie
zauważyli, zaczęłam się oddalać od jeziorka. Noga bolała mnie strasznie, ale
starałam się o tym nie myśleć i nie przejmować się. Było już bardzo późno i
musiałam się pospieszyć, by zdążyć na ostatni autobus. Dotarłam na przystanek w
ostatniej chwili i wsiadłam.
Gdy dotarłam do domu było już po jedenastej. Dziewczyny
siedziały na kanapie w salonie i widać było, że na mnie czekały.
- Netti, wreszcie jesteś. Gdzie byłaś tak długo?- spytała
zmartwiona Nicole.
- I co z twoją nogą?- dodała Naomi, widząc, że utykam.
- Straciłam poczucie czasu na mieście i gdy wracałam poszłam
przez park. W pewnym momencie zgasły światła i wywaliłam się. Ale raczej nic mi
nie będzie.- uspokoiłam je. Usiadłam na kanapie i zaczęłam masować kostkę.
Oparłam się i odchyliłam głowę do tyłu, zamykając oczy i rozluźniając się. Poczułam
coś zimnego na nodze i momentalnie się skrzywiłam. Ale już po chwili zimny
okład, który przyniosła mi Nicki, zaczął działać. Dziewczyny poszły spać a ja
jeszcze chwilę siedziałam i, zupełnie nie wiem dlaczego, zastanawiałam się,
skąd znam głosy tych chłopaków.
osobiscie bardzoooooooo nie lubie gejów i tych tekstow o larrym itp. poddoba mi sie twoje opowiwdanie wiec nie resygnuje z czytania ale mam cicha nadzieje ze harry lub louis beda w zwiazku z ktoras z dziewczyn a ich "zwiazek" skonczy sie :)
OdpowiedzUsuń@wiosennaa
Cieszę się, że weszłaś na naszego bloga i dałaś adres do swojego, bo naprawdę miło się czyta :D Fajna sytuacja kilku dziewczyn, których życie może się zmienić. I oczywiście plus za Larrego <3 Nie zajęło mi dużo czasu przeczytanie wszystkich rozdziałów. O i Naomi.. Moja przyjaciółka ma tak na imię, więc miło, miło ^ ^
OdpowiedzUsuńNa stylinsoncamp.blogspot.com dodałyśmy nowy rozdział, więc informuję :D I mam nadzieję, że Ty poinformujesz nas o następnym u Ciebie!
Pozdrawiamy
Tak coś podejrzewam, że te głosy to Larry. Ciekawie, ciekawie. Dowiedziała się czegoś, czego zapewne nie powinna, bo to intymna i dość poważna sprawa. Ale główna bohaterka nie wydaje się mieć długiego języka, więc dobrze się trafiło.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie się dopiero rozkręca, więc za dużo powiedzieć nie mogę. akcja faktycznie potoczyła się baardzo szybko, zważając na wręcz natychmiastowa przeprowadzkę do Londynu, ale rozumiem twoje zamierzenia. Ogólnie, zaczęło się ciekawie. Pozostaje tylko czekać na dalszą część. ;)
Pozdrawiam. ;)
http://i-can-see-it-in-your-smile.blogspot.com/
Zaglądając na Twojego bloga, nie pomyślałabym, że zawitam tu dłużej. One Direction nie słucham, wręcz nie przepadam za nimi, bo ubzdurałam sobie, że wygryźli Jonas Brothers, o których sama pisałam. Jednak nie przeszkadza mi to, że o nich piszesz. Wręcz przeciwnie, liczę na to, że przekonam się do chłopaków. Opowiadania o tematyce zespołu i dziewczynach, z którymi się zapoznają to chyba moje ulubione historie. Można tu fantazjować do woli. Wyjazd do Las Vegas na osiemnastkę? Chyba każda dałaby się posiekać za taki prezent! Wygrana 450 tyś. dolarów? Niezła sumka, nie ma co. Jednak najbardziej zaintrygował mnie moment w londyńskim parku, gdy Anette skręciła kostkę. Mam pewne przypuszczenia, lecz poczekam na Twoją inicjatywę.
OdpowiedzUsuńKorzystając z okazji chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga, którego prowadzę od niedawna. www.life-on-brooklyn.blogspot.com
Koniecznie poinformuj mnie o nowym rozdziale! :)
Hej, a gdzie nowy rozdział? :D Bo przydałby się już! ^ ^
OdpowiedzUsuńPrzy okazji informuję o nowych u nas:
stylinsoncamp.blogspot.com